Panowie, wchodzimy na delikatny temat

Stanowiska są skrajne, ja raczej jestem przeciwnikiem obecnej pozycji Kościoła, ale jest mnóstwo osób, które mnie za to najchętniej nawyzywają od Żydów.

Zatem odnosząc się pośrednio też do tego wychowania dzieci i poglądów to stwierdzam, że u podstaw tych sporów (różnic zdań) leżą odmienne wyznawane wartości, zatem są one z natury nierozwiązywalne.

Powrócę do dyskusji, gdy zejdziemy na mniej drażliwe tematy :D

Tak, topolaa masz rację. Myślałem nad tym, czemu nigdy lewica i prawica, konserwatyści i liberałowie, wierzący i ateiści nie mogą dojść do porozumienia, i wymyśliłem, że podstawą wszelkiego sporu jest uznanie, czy grupa może narzucać swoje zdanie jednostce, czy też interes jednostki jest ważniejszy od interesu grupy.

Na takiej zasadzie toczy się spór o aborcję, eutanazję, edukację religijną w szkołach itd.

Poza tym zauważyłem u Ciebie, że masz niestety spaczone myślenie i złe wyobrażenie o osobach które mają przeciwne niż Ty poglądy.

Pozwolę teraz sobie (niesprawiedliwie, jak później wykażę) podzielić ludzi na "prawdziwie prawych" i "wolnościowych indywidualistów".

Dla tych "prawdziwie prawych" "wolnościowi indywidualiści" to przedstawiciele cywilizacji śmierci, żydowsko-masońskiego lobby, niemieckiej eurokracji, zamachowcy na tożsamość narodową i nienormalni ludzie.


Z kolei dla "wolnościowych indywidualistów" "prawdziwie prawi" to oszołomy, bydło, ciemnogród, tępe masy, tępaki którym Kościół wyprał mózg, którzy nie uznają ich należnie słusznych praw i nienormalni ludzie.

To są skrajności. Jednak jak pokazuje statystyka,

Czy "wolnościowi indywidualiści" myślą że każdy kto jest wierzący i chodzi do Kościoła od razu jest wyznawcą Ojdyra Rydzyka i jego jedynie słusznej stacji? Nieprawda, ogromna większość wierzących to ludzie normalni, którzy nie otaczają się miriadami krzyżyków i świętych obrazków, nie dają przeogromnych sum na tacę i podchodzą do tego całkowicie normalnie. No i może ich denerwować, że ktoś się wyłamuje z ustalonego od dawna porządku, który jest uznany za normalny i prawidłowy.

Czy "prawdziwie prawi" myślą, że każdy kto chce wolności i uznania swojego odmiennego zdania od razu jest żydo-masono-leawko-pedało-liberałem, który chce zagłady Polski i anihilacji Narodu Polskiego? To również jest nieprawda.

---

Nie dzielmy ludzi na lepszych i na gorszych. Starajmy się, by nie staczać się w dyskusjach na poziom szamba, ale nawiązać merytoryczną i konstruktywną debatę.

Powiem jeszcze że wszystkie moje wnioski i przemyślenia które tutaj opisałem w dużej mierze wyłoniły się z uważnego badania forum onetu.

Do mnie to było? Co masz na myśli?

do GIEŁDA94===> owszem jestem wierzacy, dlatego tak mna traca wszechobecnosc kosciola w kazdej swerze zycia, a brak jej w sferze duchowej, w ktorej ksieza katoliccy sa w wiekszosci laikami, posiadajacymi mniejsza wiedze od ludzi ktorzy troche czytaja... jesli ksieza chca na serio pokazac, ze sa powolani [znam 2 takich(tylko 2!!!)] to powinni wedlug mnie czytac przynajmniej raz dziennie pismo swiete, jesli tego nie robia, to niech sie nie dziwia, ze w badaniach opini publicznej na znajomosc pisma swietego na leb na szyje bija ich swiadkowie Jehowy, adwentysci dnia 7, zydzi, a z wlasnych obserwacji jeszcze bym muzulmanow, gideonitow i kosciol braci dorzucil...

Dodano 2009-03-31 21:24
aha sorry GIELDA84, a nie 94 zauwazylem dopiero jak skonczylem pisac ;>

@toplaa - Tak, do ciebie. A na myśli mam to że dzielisz ludzi na normalnych i nienormalnych, a wierzących uznajesz za fanatycznych katotalibów.



@Tarantula8290 - To jest generalizacja, nie sądzę żebyś mógł mówić że większość księży jest laikami, i nie robi na mnie wrażenia to że uznajesz że znasz takich tylko dwóch. Czy zapoznałeś się z każdym księdzem katolickim w Polsce, żeby wydawać takie osądy? To jest właśnie ten problem, zbuduj tysiąc mostów i zgwałć kobietę a będą cię nazywali gwałcicielem, a nie budowniczym mostów.

Po prostu wybryki ułamka księży rzucają się cieniem na całość kleru, takie spaczone stereotypy jak to że każdy ksiądz to pedofil, gej, złodziej, despota i Bóg sam wie co jeszcze.

Podaj konkretne przykłady. Uważam, że sporo przesadzasz, zatem zacytuj tu wszystko, o czym doszedłeś do takiego wniosku.

znam wielu ksiezy, z wieloma z nich rozmawialem, jak dla mnie to zrozumiale by bylo gdyby jeden na 10 nie znal dokladnie pisma i byl spaczony np. seksualnie, ale jest na odwrot... przyklady: katecheta wysylal sprosne sms-y do mojej kolezankiz klasy, za kare zostal tylko przeniesiony, II- nastepny katecheta jest znany z tego ze chodzi do 'domow publicznych' III- ksiadz okregu, ktory w ktorym ja mieszkam okazal sie pedofilem... IV- ksiadz innej dzielnicy zas po tym jak sie dorobil sporego majatku na kosciele przestal byc ksiedzem i zalozyl wlasna firme i ma teraz chlopaka ;D Zrozumiec mozna jesli nieodpowiadajacy normom jest 110 a nie 910... ulamek ksiezy, o czym ty mowisz... poza tym jesli ktos wybudowal tysiac mostow a zgwalcil jedna kobiete, no to rzeczywiscie nie zasluguje na takie pietnowanie, przeciez zgwalcil tylko 1 kobiete (ironia), ale za to wybudowal setki mostow... nie podawaj takich glupich przykladow, bo pewnie nigdy nty a ni twoi bliscy nie byli zgwalceni, to nie wiesz jak to jest, sam tez nie mam takich doswiadczen w rodzinie, ale wiem jak wrazliwe sa kobiety na tym punkcie, sam jak bym dorwal takiego to bym ja...ca urwal

Dodano 2009-04-01 10:32
poza tym uwazam, ze przejaskrawiasz np. to ze topolaa ma skrajna pozycje... ma racje, bo jak tylko ktos powie, ze kosciol robi to, a tmto zle, to jest wyzywany od jakis skrajnych ugrupowan albo zydow(chociaz to nie powinno byc wyzwisko)... przykladem jestes ty logos, ktory nagle zarzuciles mu, ze dzieli ludzi na tzw. A i B, a przeciez on wcale tego nie napisal, pisal tylko o pozycji kosciola, nie o wiernych

Ale właśnie o to chodzi, tak samo w Twoim wypadku, że jak powiesz coś źle na Kościół to myślisz że zostaniesz wyzwany od Żydów itd. Ergo - myślisz że osoby które są za Kościołem to fanatycy.

Odnośnie księży jeszcze to powiem że masz rację, jeżeli jest to poparte osobistymi znajomościami z tymi ludźmi. Wg mnie to wszystko to jest winą celibatu... I należy go jak najprędzej znieść, bo nie jest to ani nakazane przez Chrystusa, ani nie jest to dogmat, tylko dyscyplina kościelna, by majątki księżowskie szły nie na rodziny tylko na Kościół :P

Napisałem, że jest mnóstwo takich osób, bo jest. Co nie znaczy, że mam takie zdanie o wszystkich, czy choćby o większości wierzących.

Zatem nie generalizuj tak na podstawie jednego stwierdzenia, bo już stwierdziłeś, że mam spaczone poglądy i pięknie to rozwinąłeś.

Zapędzasz się

Dobra, w takim wypadku oficjalnie zamykam temat kościelny i rozpoczynam nowy:

Co sądzicie o rządach Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego?

Temat rzeka.

Również nierozwiązywalny, bo sprowadza się do wartości. I do tego zbyt szeroki, bo można przytaczać mnóstwo argumentów "za" i "przeciw".

Zapodaj coś węższego.

W takim wypadku co sądzicie o obecnym Prezydencie RP i na kogo będziecie głosować w 2010 roku, lub kogo byście chcieli na tym najwyższym urzędzie.

O obecnym prezydencie mam raczej kiepskie mniemanie i tego wątku nie będę rozwijał.

Co do kandydatów to kluczowe znaczenie będzie miał fakt, czy Tusk zdecyduje się kandydować na ten urząd, gdyż wtedy zwolni się stanowisko premiera.

W związku z nadchodzącą w II połowie 2011 roku prezydencją Polski w Radzie UE możliwe są przyspieszone wybory, co sprawi, że wybory prezydenckie będziemy mieli na jesieni 2010, a parlamentarne wiosną 2011. Taka sytuacja zwiększa prawdopodobieństwo, że jedne i drugie wybory wygra ta sama opcja polityczna.

Co do prezydenckich, liczyć się będą tylko obecny prezydent i Tusk, lub osoba przez niego popierana. Jeśli Tusk będzie kandydował to kluczowym pytaniem staje się kandydatura na premiera, gdyż to on ma w Polsce największą władzę. Wyniki wyborów prezydenckich poznamy o pół roku wcześniej, więc przed parlamentarnymi może się jeszcze coś zmienić.

Przechodząc do roli prezydenta w polskim systemie ustrojowym to jest ona nader skromna. Więc kluczowe są ciągle wyniki wyborów parlamentarnych. Wyników wyborów nie zamierzam prognozować, ale myślę, że już nie będziemy mieli do czynienia z kohabitacją i ta sama opcja polityczna zgarnie oba stołki.

Jeżeli kadencja parlamentu została by skrócona, wówczas wybory i prezydenckie i parlamentarne i samorządowe odbyłyby się w 2010, co pozwoliłoby zachować spokój i jednolitą politykę Polski w czasie naszego przewodnictwa w UE (BTW zobaczcie co teraz w Czechach się stało).

Dla mnie najlepiej by było jakby premierem pozostał Tusk, prezydentem zaś Bronisław Komorowski.

No i nie przesadzajmy z tą skromnością, w polskim systemie ustrojowym prezydent ma spore prerogatywy jak na system parlamentarno-gabinetowy, chociaż są to głównie uprawnienia destrukcyjne. Jak weto chociażby.

O wiele mniejszą władzę ma np. prezydent Niemiec, czy królowa Elżbieta II.

A prezydent pochodzący z wyborów powszechnych ma spory mandat zaufania w porównaniu do partii obecnych w parlamencie.

Ja jednak ciągle stoję na stanowisku, że prezydent w Polsce jest słaby. Co prawda ma silny mandat (bo pochodzi z powszechnych wyborów), ale jego kompetencje są skromne. I jego uprawnienia nie są destrukcyjne, ale mają charakter kontroli działalności legislacyjnej parlamentu. Zatem istotą weta nie jest robienie sejmowi pod górkę, ale kontrola jego poczynań. Przypomnę, że weto można odrzucić większością 3/5, co sprawia, że nie ma ono charakteru absolutnego. A o destrukcyjności tych uprawnień decyduje sposób ich wykorzystania, a nie sama ich istota.

A że prezydent ma władzę mniejszą niż klasyczne systemu parlamentarno-gabinetowe (kanclerskie)
to już jest wynik polskiej transformacji i specyfiki polskiego procesu powstawania konstytucji (warunki polityczne).

Poza tym prezydent ma sporo mniejszy mandat zaufania niż parlament. Wyraźnie stanowi to Konstytucja, która w art. 4 ust. 2 stwierdza, że "Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio", a dalej w art. 104 ust. 1: "posłowie są przedstawicielami Narodu".

Natomiast prezydent, zgodnie z art. 126 ust. 1 jest "najwyższym przedstawicielem Rzeczypospolitej". W doktrynie przyjęło się zatem, że to parlament jest przedstawicielem Narodu, a prezydent przedstawicielem państwa.

Raczej większą. Chyba jakaś pomyłka tu się zakradła.

---

Oczywiście że konstytucyjną rolą prezydenta jest występowanie w roli mediatora, rozjemcy, takiego "bezpiecznika" państwa, który przejmuje inicjatywę gdy jest kryzys rządowy lub inna trudna sytuacja.

Jednak proszę zobaczyć jak swój urząd sprawuje obecny prezydent... Wszystko co nie jest zgodne z linią jego partii, odrzuca...

Racja, powinno być "większą".

Prezydent postępuje jak postępuje, ale problemem nie jest to jego umocowanie ustrojowe, ale sposób, w jaki wykorzystuje on swoje kompetencje.

Temu służą wybory, żeby zmieniać polityków, których postępowanie nam nie odpowiada. Ale nie należy też zapominać, że Lech Kaczyński, jak i PiS, cieszą się wciąż sporym poparciem.

Podobnie jest z tym "konfliktem o krzesła". Wg konstytucjonalistów problemem nie jest Konstytucja, ale działania L.K. A miałem do czynienia z kilkoma autorami obecnej konstytucji, więc oni stoją wyraźnie na stanowisku, że wszystko tu jest jasne.

Ale politycy wiedzą swoje, taka jest ich natura

Dokładnie, wszystko mogłoby się oprzeć na dżentelmeńskiej umowie. Ale niestety mamy najbardziej partyjnego prezydenta od... od zawsze (no, nie licząc czasów PRLu)...

Dobrym przykładem jest oczywiście ciągłe wetowanie wszystkiego co nie odpowiada PiSowi, jednak ja ostatnio zainteresowałem się sprawą Rady Bezpieczeństwa Narodowego - ciała które doradza Prezydentowi RP w sprawach bezpieczeństwa wewnętrznego i zewnętrznego, polityki obronnej itd.

Otóż,

za Lecha Wałęsy i Aleksandra Kwaśniewskiego w tej radzie byli zazwyczaj premierzy, marszałkowie Sejmu i Senatu, szefowie MON, MSZ i MSWiA, szefowie Sztabu Generalnego.

Aktualny skład Rady Bezpieczeństwa Narodowego to:
- Jarosław Kaczyński
- Anna Fotyga
- Aleksander Szczygło

Ten wręcz tragikomiczny skład ma doradzać Prezydentowi RP w sprawach bezpieczeństwa i suwerenności państwa??

Oczywiście wcześniej byli tam jeszcze Dorn i Borusewicz, ale dziwnym trafem już ich tam nie ma. Czyżby dlatego że Dorn wypadł z łask prezesa PiSu, a Borusewicz poparł PO?

Ale to jest kwestia dobrego obyczaju. Niestety obie strony go łamią, co jest złą praktyką.

Może pamiętasz kłótnie przy ustalaniu przewodniczących sejmowych komisji na początku kadencji Sejmu, czy też problemy z wicemarszałkami w Senacie.

Dobry obyczaj powinien być przestrzegany, a jest łamany dlatego, że społeczeństwo nie rozlicza partii z takich działań. A tu wracamy znów do kultury politycznej obywateli i początku wątku.

tylko nie komorowski---> przeciez on jest taki nijaki, fakt antykomunista i tu ma duzy plus, ale prokatolicki- minus i bez ikry- ogromny minus... juz wolalbym zeby prezydentem zostal wałęsa albo Bartoszewski, raczej ten drugi, ten pierwszy już zrobił dużo, za co mu chwała, i niech odejdzie z polityki jako wielki polak, a bartoszewski by sie idealnie nadawal