przy takich sporach nasuwa się pytanie po co w ogóle publikować jakiekolwiek analizy skoro każdą można zanegować w podobny sposób. Dla jednego wzrost o 10% to nie wzrost, dla drugiego wzrost o 10% i późniejszy spadek o 10% to też nie wzrost a dla trzeciego jeśli nie dojdzie do wzrostu w ciągu dwóch dni od publikacji analizy to znaczy, że analiza jest do d.... Aby tego uniknąć należałoby dokładnie określić, że spółka xyz w ciągu x dni wzrośnie o x% i wtedy nie byłoby żadnej wątpliwości czy analiza się sprawdziła. Jak wiemy takie określenie sprawy jest realnie niemożliwe więc proponuję abyśmy dzisiaj nie przekazywali sobie żadnych analiz tylko chodźmy się po prostu napić i już :D

Żeby garkowski (i każdy inny sceptyk) uznał analizę za poprawną, trzeba byłoby zrobić analizę i pokazać miejsce wejścia, i tak samo przypilnować by poinformować w poście o momencie wyjścia. Wtedy czarno na białym byłoby widać jak prowadzona była pozycja i czy zakończyła się stratą czy zyskiem. Ja sam cały czas przymierzam się do zrobienia czegoś takiego i publikowania na forum, jednak jeszcze trochę za cieńki się na to czuję.

I najlepiej , żeby jeszcze zrobić obiad i podać go do stołu , a potem posprzątać..

Złoty smok jak zwykle trafna puenta w ostatnim zdaniu...
P.s. Czyżbyś słuchał OSTRa??

gall jakbym ja się przejmował takimi "sceptykami" to musiałbym kupić dobre tabletki na uspokojenie. A co do tego co mówisz - nikt nie będzie tak dobry, żeby stworzyć idealny plan wejścia i wyjścia - przecież dla niego musisz określić nawet dokładną godzinę wyjścia bo sam wykres przecież do niego nie przemówi...

Stud - smacznego :P

gallu jeśli byś prowadził pozycje uznaniowo to i tak pewnie znalazłby się ktoś kto by coś zarzucił Twojej analizie. A to, że za wcześnie albo za późno, że trend jest spadkowy i się nie kupuje, że SL za wysoko a gdyby był niżej toby się nie sprzedało i teraz miałbyś miliony anie marne grosze i ogólnie zupa jest za słona a schabowy mało dosmażony


arni widzę, że też w temacie siedzisz :D