Zatem moja prognoza:
Na załączonym niżej obrazku widać, że rynek już od sierpniowego szczytu miał problem z ustanawianiem nowych maksimów. Od sierpnia podnieśliśmy je o niecałe 200 pkt, z czego ostatnie 100 pkt (powyżej 2400) robiliśmy na kilka prób, po czym następowały zjazdy w dół. Mogło by to wskazywać, że byki miały sporą trudność z windowaniem indeksów na coraz wyższe poziomy. Była to pierwsza przesłanka do refleksji.
Drugą, była stopniowo malejąca zmienność panująca na rynku (mierzona ATR). Spadała stopniowo od września 2009, a apogeum osiągnęła w styczniu, gdy przez cały miesiąc oscylowała w granicach 33-37 pkt. Była to oznaka, że na rynku osiągnęliśmy pewien punkt zwrotny, gdzie siły popytu i podaży się wyczerpały, co przy dotychczasowej dominacji byków mogło zwiastować spadki.
Trzecim momentem, który mógł (i powinien) niepokoić było przełamanie zarówno linii wsparcia całego trendu wzrostowego od zeszłorocznych minimów, jak też średnioterminowej linii trendu, która od sierpnia 2009 dzielnie się broniła.
Gwoździem do trumny był dzień 4 lutego, kiedy to wielka czarna świeca rzuciła bardzo negatywny cień na wykres.
Nie przywiązywał bym zbyt wielkiej wagi do wolumenu, który systematycznie malał od kilku miesięcy. To, że obecnie jest wysoki to sprawa dużych emocji, które towarzyszą spadkom. Niesłuszne również wydaje mi się mierzenie wolumenu po dniach z najwyższymi obrotami, gdyż takie wartości są zazwyczaj spowodowane jakimiś zewnętrznymi, jednorazowymi wydarzeniami, a nie rynkową grą popytu i podaży. Bardziej by się tu sprawdziła średnia krocząca z wolumenu.
Co do przyszłej sytuacji, ciężko się wypowiadać. Indeks w ciągu dwóch dni oddał wiele ze swoich ostatnich wzrostów, co w kontekście przesłanek wymienionych wcześniej nastraja mnie pesymistycznie do perspektywy wzrostów. Z pewnością nie może o takowych być mowy, dopóki nie zostanie zamknięta luka z 4/5 lutego. Obecnie raczej drepczemy w miejscu, co może sugerować pewną chwilę oddechu przed dalszym ruchem (w dół). Podobnym momentem był przełom stycznia i lutego, kiedy przez kilka sesji ceny poruszały się we względnie wąskim zakresie "odpoczywając" po oddaniu 100 punktów z 2500 na 2400.
Zasięg obecnych spadków (bo takowe obstawiam) jest trudny do oszacowania. Raczej będziemy stopniowo osuwali się w dół w okolice 2020 pkt. Ewentualnie zaczniemy od długiej czarnej świecy będącej aktem rozpaczy dotychczasowych optymistów. Co będzie dalej, to kwestia przyszłości.
Możemy też sobie wytyczyć kanał trendowy sugerujący, że w okolicach wtorku coś się ruszy w górę lub w dół. Ale to pisanie palcem po wodzie, więc nie ma się co przywiązywać do tego scenariusza. Reguła jest prosta: wybije się w górę - kupuj, wyjdzie dołem - sprzedawaj.
P.S. Proszę nie zwracać uwagi na dużą ilość kresek na wykresie, liczą się tylko dwie linie trendu. Pozostałe to moje trójkąty i inne takie bajery mające racjonalizować to, co dzieje się na rynku
Edytowany 1 raz-y, ostatni raz: 2017-01-15 17:58:47