Można go zwalczyć?

Jasne. Tak samo jak dżumę i cholerę - przechorować. Leczenie będzie bolesne.
Na razie jedziemy ma środkach przeciwbólowych. Kiedyś się skończą.

zwalczanie kryzysu może być przez interwencjonizm państwowy, ale efekty takiego zwalczania mogą okazać się tylko pozorne, ponieważ moga oznaczać nie tyle rozwiązywanie przyczyny co łagodzenie objawów
kryzys to dążenie do pozbycia się problemu najczęściej przez wyeliminowanie źle działającego elementu gospodarki, tylko jest to bolesne dla ludi i całokształtu gospodarki

Osobiście myślę, że kryzys prędzej czy później zakończy się właśnie przez eliminację najsłabszego ogniwa w tym "łańcuchu", jakim jest gospodarka. W jego miejsce pojawi się inny element, podobny do usuniętego, ale już z całkiem innym myśleniem i podejściem "do życia".

Interwencja państwa w procesie likwidacji kryzysu przez np. dotacje itp. to tylko złudzenie, że coś to poprawi. Przykładów daleko szukać nie trzeba.

Gospodarka powinna być tak zaplanowana, żeby każda jednostka działająca na danym rynku żyła nie po to, żeby tylko wegetować, ale rozwijać się. Polski przemysł powinien skupić się na krajowych dostawcach towarów i usług. W ten sposób myślę, że większość (jeśli nie całość) pozyskiwanego kapitału przez każdą stronę transakcji na rynkach zostanie właśnie u nas niż ma iść w "obce" (czytaj np. zagraniczne) portfele. Tym samym ludzie mogą mieć pracę, a co za tym idzie zachodzi w ten sposób "gospodarcza" reakcja łańcuchowa.

Może się mylę, może nie: dopiero nabywam pewnego rodzaju doświadczenia.

Edytowany 2 raz-y, ostatni raz: 2020-07-18 17:28:55

Na tak zadane pytanie to bym odpowiedział krótko, że NIE Kryzysu się nie zwalcza, tylko wyciąga się wnioski z błędów jakie zostały popełnione. Ale jak widać nikt wniosków z żadnej z baniek spekulacyjnych nie wyciągnął i idziemy w zaparte, czyli dodruk ile się da, skup obligacji na potęgę, pompowanie rynków finansowych przez dodruk. Zastanawia mnie tylko kto pierwszy powie sprawdzam w tej całej zabawie i kto się pierwszy okaże golasem Pytanie raczej retoryczne

polmaj

Masz rację co napisałeś, jest jednak jeden spory problem, polska gospodarka istnieje jeszcze w dużej mierze dzięki pseudo prywatnym firmom jak PKN Orlen, KGHM itp itd. Sektor MSP jest w tym momencie na dorżnięciu przez wlasnych rządzących, czerwonych z UE już pomijam bo w naszej socjalistycznej republice mamy wypisz wymaluj to co się stało w duzej mierze w latach 80-tych XX w. z jednym wyjątkiem, bankructwo ogłoszą ludzie a nie państwo. Idąc dalej tym tropem nasz Wielki Brat jakim jest UE "hojnie" da nam na przeżycie ale nic więcej. Mi to osobiście wyglądało od początku na kolejny ZSRR, ale za to mamy teraz ZSRE Widac ludzie nie uczą się na błędach a nawet pokolenie, które dzisiaj wcale nie jest takie stare jeszcze i pamięta dobrze '89, to jak widać pamięta tylko wybiórczo, ale porównania do tamtego czasu za cholerę nie widzą...

w Polsce mamy raczej spowolnienie gospodarki a nie kryzys, chociaż bezrobocie mamy dość duże to z pkb, inflacją, pmi itp. nie jest teraz aż tak źle. Myślę,że po części jest tak, że nas kryzys aż tak mocno nie dotknął bo u nas nigdy nie było większego rozwoju gospodarki a jak wiemy wolny samochód nie musi mocno hamować podczas gdy te szybsze muszą hamować ostro. Jak się jedzie na końcu to łatwiej dogonić czołówkę niż najlepszym utrzymać swoją pozycję eheheh. Bańka "internetowa" zrobiła małe szkody w USA, bańka nieruchomościowa załamała po częćsi ich gospodarkę, i po części gospodarki naszych poludniowych sąsiadów, obecna - pompowanie kasy w całą gospodarkę jak na razie wniosła rekordy na amerykańskich giełdach a co będzie dalej to nikt nie wie, chociaż można wyciągnąć wniosek, że i ta bańka w końcu pęknie.

Według mnie, to w krajach zachodnich, gdzie jest euro, ludziom dobrze się powodziło i nadal dobrze się powodzi, ale u nas będzie bieda, bo tam są kraje dobrze rozwinięte. A u nas będzie bieda jak wprowadzą to euro, bo Polska jest krajem słabo rozwiniętym.

Natomiast piszący powyższego posta prawdopodobnie jest człowiekiem nieco słabo rozwiniętym w dziedzinie edukacji ekonomicznej. -> Uzyskując 0,813pkt. HDI znajdujemy się w grupie państw(wg ONZ):Jednak zdolność obserwacji otoczenia ma całkiem niezłą:

I dla tych którzy całkiem słusznie mogą wątpić w powyższe:
Definicja
Definicja 2


Dziękować za brak poświęconej uwagi i nie polecać się na przyszłość :P

Edytowany 1 raz-y, ostatni raz: 2013-03-06 15:41:11

ha! dobrze napisane

I tak jeszcze wracając do tematu; istotne co rozumiesz arjon pod pojęciem zwalczyć. Jeśli powrót do tego co było przed 2008 (Europa, w tym Polska), to myślę, że możesz się zawieść. Scenariusz jaki się rysuje, to taki dryf rozwojowy coś ala ostatnie dekady w Japonii.
Taka prawda, że wykres swoje wie. Zobacz sobie gdzie są Amerykanie i DAX, gdzie Turcy, a gdzie Grecy i Hiszpanie. My jesteśmy w mniej więcej w połowie tej stawki i sporo z tyłu za Turcją. To pokazuje z wyprzedzeniem perspektywę gospodarczą.
Skok technologiczny lub rewolucja energetyczna na modłę amerykańską raczej nam nie grozi..
Pytanie tylko czy mamy wczesnego, średniego czy późnego Gierka..

Polecam wszystkim, którzy nie czytali lub nie słyszeli o tej książce : http://www.amazon.com/How-Economy-Grows-Why-Crashes/dp/047052670X

Napisana prosto, praktycznie ukierunkowana dla ludzi zapoznających się dopiero z ekonomią, ale także i bardziej doświadczeni znajdą pewne ciekawe aspekty.

Tak samo polecam przeczytanie dwóch pozycji Friedrich'a von Hayek.

Droga do zniewolenia: http://merlin.pl/Droga-do-zniewolenia_Friedrich-August-von-Hayek/browse/product/1,156554.html?skad=ahhlicuabh&gclid=CKDWvriH77UCFUTItAodkUAAiw

Konstytucja wolności: http://ksiegarnia.pwn.pl/produkt/5209/konstytucja-wolnosci.html


po2007login3

W Polsce PKB na poziomie 1% wzrostu to jest kryzys, tak samo jak PKB Chin spadnie do poziomu 5-6%. Po za tym kiedyś to już poruszałem w jednym temacie, że PKB jest źle liczone bo uwzględnia jako przychód wydatki państwa, co jest absurdem kompletnym (tak owszem wszędzie tak to liczą). Wyłączając wydatki państwa, Polska jest na sporym minusie jeżeli chodzi o PKB, co zresztą widać patrząc na bardzo duże zwiększenie kredytów konsumpcyjnych w ostatnich latach, zwiększenie się obciążeń podatkowych dla przedsiębiorstw, wzrost kosztów życia. Bo gdyby PKB faktycznie rosło to wymienione przeze mnie czynniki nie byłyby tak mocno odczuwalne jak są teraz, a część z nich nie miałaby żadnego znaczenia. Patrzenie na PMI i inne takie pierdoły to podstawowy błąd, bo bardzo mylący, tak samo jakby popatrzeć na poziom bezrobocia 9%, który to chyba Eurostat czy OECD przedstawiają. Jakby na to popatrzeć to te 9% to powinien u nas być raj w kraju, a nie jest bo te dane są fałszywe bo nie uwzględniają pewnych rzeczy. Wszystko zależy od metodologii liczenia, a metodologię dopasowują sobie rządzący wg potrzeb. To samo tyczy się inflacji. Można tak dobrać koszyk dóbr,że możemy mieć inflację na poziomie 0,5% albo nawet ocierać się o deflację. Jednak nikt nie ustali koszyka tak, że w ogromnej mierze inflacja jest do nas importowana a liczy się inflację krajową z bardzo małym uwzględnieniem tej importowanej, to takie wyniki mamy jakie mamy.

Hmm, według mnie to ciężko..

mieliśmy ostatnio inflację na poziomie 5% - to wywalili prezesa GUS i zmienili koszyk i wyszło że inflacja jest niżej

Moje osobiste zdanie jest takie: kryzys ogłosili politycy. Co i rusz jeden z drugim nadużywa tego słowa na k. i straszy obywateli. Pracuję w handlu i widzę jak skorelowane są chęci do zakupów przez klientów i głośność trąbienia o kryzysie. Jak w telewizji trąbią KRYZYS to klientów mało. Jak tylko ktoś odwoła kryzys, to utargi skaczą w górę o 100% i więcej. Pomijając margines który nie martwi się dniem jutrzejszym: ludzie mają kasę, ale czekają na rozwój wydarzeń. Wiadomo, że aby się wszystko kręciło, to klient musi sięgnąć do kieszeni. Jeżeli ludzie są nastraszeni, spowalnia to moją firmę tak jak gospodarkę.

na wydatki konsumenckie wpływają nastroje, a politykom zależy na konkretnych nastrojach, jedni chcą pogarszać nastroje ponieważ nie rządzą, jedni straszą żeby ludzie nie narzekali na jakieś pomysły, a innym zależy na dobrych nastrojach żeby ludzie bardziej doceniali(czasem przeceniali) coś co zrobili.

politycy są nastawieni na zdobywanie i utrzymanie władzy i nie do końca dążą do poprawy sytuacji, tylko żeby sytuacja wyglądała tak jak im pasuje

czasem to może okazać się pozytywne ponieważ może złagodzić efekty reform ale ostatnio raczej utrudnia poprawe sytuacji gospodarczej